wtorek, 3 stycznia 2017

Nowy Rok + Take the lead, czyli film o prawdziwych marzeniach

Gdzieś czytałam, że zawsze najtrudniej jest zacząć. Zostawić wszystko za sobą, odrzucić wspomnienia i oddać się w ramiona nowemu etapowi życia.
Tak jest ze mną. Wszystkie poprzednie posty usunęłam. Pół roku temu pisałam, że powracam, ba! Będę pisać regularnie. Czy się udało? Oczywiście, że nie. Wszystko przez to, że odpuściłam, nie chciało mi się, a dwa... o czym miałabym pisać? I czy z bloga można wyrosnąć? Blog to nie kurtka, blog to publiczny pamiętnik, który jeśli skończysz, zaczniesz nowy. Ja zrobiłam inaczej. Wyrwałam poprzednie strony i rozpoczęłam coś nowego. Czy tym razem uda mi się pisać tak jak chcę? Nie mam bladego pojęcia. O czym będę pisać? Też nie wiem.
Chciałam spróbować i zacząć Nowy Rok w ten nietypowy sposób. Ogrom rzeczy się zmienił. Jedne na lepsze, a inne na gorsze. Pierwszego stycznia o godzinie 0:00, zapisałam nowe cele na ten rok. A co jeśli zapisałam je pusto? Chcę je zrealizować i chcę też dążyć do spełnienia marzeń. Nic na siłę, jak mawiają.

A teraz czas na film, który jest moim mentorem na Nowy Rok

1. Take the lead (Wytańczyć marzenia)
Znalezione obrazy dla zapytania take the lead
Reżyseria: Liz Friedlander
Główny bohater: Antonio Banderas (Pierre)
Miejsce akcji: Liceum
W Wigilię dowiedziałam się, że ten oto film ma lecieć. Znałam już wcześniej sławną scenę tanga, Santa Maria, co jeszcze bardziej wprawiło mnie w zachwyt.


 Jak już pisałam grał tam Antonio Banderas, a kto chciałby się oprzeć takiemu Hiszpanowi? Ale, do rzeczy. Film porusza ważne kwestie. Mamy tam osoby, które są tak zwanymi wyrzutkami społecznymi i nauczyciela tańców towarzyskich (Pierra). Chce im pomóc. A jak poprzez taniec można pomóc? Co to w ogóle za pomysł? Młodzież uczy się delikatności, szacunku do ciała i tolerancji. Nawet osoby z nadwagą mogą tańczyć i to wspaniale. Tym ludziom nareszcie zaczyna na czymś zależeć, mimo tego, że niektórzy z nich to szkolny chuligan, dziewczyna z bogatej rodziny nie mająca pojęcia o tańcu i wiele innych osób.

Film pokazuje, że jeśli czegoś chcemy to możemy, a wystarczą solidna praca i marzenia. Nieważne kim jesteśmy i co robimy.

Równie dobrze take the lead mogłoby być o grze na gitarze, nauce pływania czy rysowania, ale przesłanie nadal będzie takie samo. Jak dla mnie, film jest jedynym w swoim rodzaju klasykiem i nieważne, z jakich jest lat, bo pokazuje, żebymy spełniali swoje marzenia, nawet te najbardziej szalone.

W ostatnich scenach możemy zobaczyć efekty jakie poczynili uczniowie i czego się nauczyli.

Z całego serca polecam ten film wszystkim, którzy zwątpili w siebie i nie tylko!
Zoessxxx