poniedziałek, 12 lutego 2018

Moje ferie! (A właściwie ich początek)

Hola mishamigos!

Wielu z Was może już skończyło ferie i dzisiaj poszli do szkoły, a inni (tak jak ja) zaczęło swoje wolne. 
Pomyślicie, że ferie to czas odpoczynku, kiedy śpi się do późna czy ogląda jeden sezon serialu na dzień. Otóż, są też osoby, które spędzają je aktywnie!

Narciarstwo czy snowboard to tak naprawdę podstawa, ale są też inne sporty! Choćby saneczkarstwo, łyżwiarstwo, hokej... i wiele, wiele innych.
Ostatnio rodziny bardzo często wybierają Austrię z powodu całego resortu i widoków. Trzeba przyznać, że pod tym względem kraj niemieckojęzyczny wygrywa.





Miłośnicy klimatów górskich z pewnością pokochają ten kraj, zwłaszcza zimą!

ALE...!
Nie możemy zapominać o naszych polskich stokach. Choćby w Białce Tatrzańskiej, do której dzień w dzień zjeżdżają się tłumy czy Palenicy w Szczyrku o nieco ostrzejszych stokach.



A ja przygotowałam dla was filmik prosto z Białki! Oczywiście krótki, przedstawiający parę zjazdów czy trików w SnowParku. Postaram dodać się także kolejny filmik, ale ze Słowacji ^^.




Zoessxxx

czwartek, 8 lutego 2018

Nowy rok, nowa ja - coś na dobry początek, czyli 1/5

Witaj kochana blogosfero w godzinach nocnych!

Tak, tak właśnie będzie. (Studenci zgłaszać się)

Pomijając ten krótki wstęp, chciałabym przejść do głównego tematu -> dobrze znany dziewczynom, które obiecują przestać chodzić do McDonalda czy chcą po prostu schudnąć albo osiągnąć parę innych celów. 
Ale po co mam zamiar pisać tutaj o Nowym Roku i postanowieniach skoro był na to czas w grudniu?


Blog jest przede wszystkim z myślą o Nas. Bo to na nas jest czas, aby (jak to doskonale ujął mój zeszyt od języka niemieckiego):

Stop dreaming, start doing!

Obiecujemy sobie, że to będzie nasz rok, że tyle w nim zmienimy, a koniec końców zostajemy w łóżku, nie wyściubiając z niego nosa i oglądając na przemian Netflixa.


A jak było w tym roku ze mną?
Przyznam wam, że planowałam. Już od połowy tamtego roku wymyślałyśmy z N. różne wyjazdy i świetnie spędzane czas. Choć większość była spontaniczna, jak na przykład dziś:

Tududum...! A to początek. Wszystko wynikło z tego, że była przecena biletów, a właściwie przedsprzedaż. Stwierdziłyśmy, że nie możemy tego tak zostawić. Was również zachęcam do kupowania biletów i przyjeżdżania do Warszawy. 
(w poprzednim poście było coś o dwóch różnych kontynentach, więc pamiętajcie!)
To dopiero początek ogłaszania Gwiazd, które mają się pojawić na Warsaw Comic Con, ale poprzednim razem organizatorzy nas nieźle zaskoczyli.



W zasadzie WCC to nie tylko miejsce, na którym spotkamy aktorów seriali, pochodzimy po wystawach i wrócimy. 
O nie! Życie było by zbyt nudne, gdyby działy się zwyczajne rzeczy. Otóż, moi drodzy, mamy doskonały pomysł na cosplay, choć jeszcze nie jest on pewny.
Możecie spotkać tam również fanów podobnych seriali, które wy oglądacie i przy okazji zawrzeć znajomość. 
PS. Kolejny przykład do przyjaźni!





Po drugie, zwiedzanie Warszawy nocą! Magiczne światełka, mnóstwo oryginalnych wieżowców i klimat podchodzący pod metropolię to coś na co zdecydowanie warto zwrócić uwagę. No i można spotkać paru aktorów...
Obmyśliłyśmy jeszcze parę planów na ten konkretny dzień, ale do tego czasu pozostaną one tajemnicą. Gdy się powiodą to oczywiście opowiem wam o nich i wstawię parę zdjęć czy filmów na bloga :).
 <--- Warszawa nocą

****
W tym roku szczególnie wzięłam sobie marzenia do serca. To ostatni rok, kiedy chodzę do gimnazjum i widzę się z ludźmi, których znam praktycznie od dziewięciu/dziesięciu lat, więc mimo wszystko, odejście może być trochę trudne, a marzenia z kiedyś mogą stać się mniej realne, gdy przekroczę próg liceum.
Czasem warto postawić wszystko na jedną kartę. Być może kiedyś, daaaawno, daaawno temu pisałam wam o amerykańskim rockmanie - Lennym Kravitz'ie. 
Jako już dwunastolatka marzyłam o pojechaniu na jego koncert, ale cóż, byłam odrobinę za młoda, a kilometry stanowiły poważną przeszkodę (częściowo wciąż stanowią). 

Kilometry? Nie istnieją!

Nie, poważnie, one istnieją. Chyba, że nie umiecie w jednostki jak ja.
Ale wracając, obiecałam sobie, że pojadę na jego koncert, choćby nie wiem co. A gdy dowiedziałam się, że ogłosił kolejną trasę, piszczałam i krzyczałam na cały dom (jak typowa nastolatka). Choć może nie tak głośno.
Najlepsze w tym wszystkim było to, że koncert, który ogłosił, przebiegał przez Kraków. A więc ósmego czerwca widzimy się na nim!

Ale wiecie... bez autografu nie wyjdę. I bez zdjęcia też nie. 
I mimo, że może dla niektórych to normalne, że jeżdżą na koncerty too.. hm, wyobraźcie sobie, że wasz ulubiony, ale taki najulubieńszy idol przyjeżdża do Polski, a wy jedziecie na jego koncert. Tak, tak właśnie się czuję. Moje marzenie się spełnia. Spełni.



Postanowiłam, że mogę pisać o moich celach na 2018, bo to tylko niektóre (te, które zrealizuję). Wy także możecie się dzielić swoimi. Bo marzenia są po to, aby je spełniać, choć bardzo bardzo lubię bujać w obłokach. (może to dlatego jestem humanem). Nieważne, życzę wam miłej nocy!

Dobranoc xx
Zoessxxx

poniedziałek, 5 lutego 2018

Internetowa przyjaźń - kilkudniowa znajomość czy coś na dłużej?


Wielu z Was, a właściwie to Nas, ma znajomych, których poznało gdzieś w internecie. Zazwyczaj tak zawiera się nowe kontakty. Jednak, czy taka kilkudniowa znajomość może przerodzić się w przyjaźń na dłużej?
Portale społecznościowe z tego słyną. Mimo wszystko, największą aktywność zauważyłam na Twitterze, gdzie ludzie po prostu piszą co myślą, a inni im na to odpowiadają. Zwracają się do siebie uroczo i przez parę wiadomości stają się swoimi "mutualsami". Za przykład mogę podać moją koleżankę z klasy, która właśnie tam poznała parę dziewczyn. Później spotkały się w jej rodzinnym mieście, a obecnie wybierają się na koncert Eda do Warszawy! Uważam, że to wspaniałe, mimo iż takie przyjaźnie są często potępiane przez osoby starsze.


A jak było ze mną?

Nie zaczęło się od Twittera, a "Rywalek" Kiery Cass (które swoją drogą bardzo polecam) i opowiadania dwa lata temu.
Dołączyłam tam jako kompletnie obca osoba przez grupę na Facebooku. Z czasem nasza grupa robiła się coraz bardziej zgrana. Każdy czuł się dobrze w swoim towarzystwie, a przez ten fanfik doszło do forum, które piszemy do dziś, choć nieco... inaczej.
Wiele osób odchodziło i wiele przychodziło. Były różne spory, ale to nas ukształtowało i pozwoliło na dalsze rozwinięcie znajomości. 


Kiedy dokładnie?
Nie mam pojęcia! To działo się dość... szybko. Chyba od kwietnia, jeśli nie wcześniej, choć tak, znamy się koło dwóch lat.
Dużo osób mi mówiło, że z czasem to legnie w gruzach. Może po miesiącu, może po dwóch. Na dzień obecny dalej nie wyobrażam sobie dnia bez tej osoby, bo stało się to przyzwyczajeniem i częścią życia.


A co ze spotkaniami?!
Akurat wypadło tak, że nie mieszka na drugim krańcu świata czy też Polski. Nie jest to strasznie daleko, ale nie jest też strasznie blisko.
Pierwszy raz spotkałyśmy się w Krakowie w ciepły sierpniowy dzień, który wspominam jako nieco zwariowany, śmieszny i wspaniały.
Drugi raz - moja przyjaciółka wraz z N. planowały to właśnie od pierwszego spotkania. Miała przyjechać w moje urodziny, a sam fakt był niezłą niespodzianką. Nie na jeden dzień, a na cały weekend. Chyba nie jestem w stanie opisać tego jak było. Choć jeśli dostanę cały bank niesamowitych słów, too... nie, dalej będzie za mało.
Trzeci raz - właśnie w tym roku - od 19 stycznia do 21. Każde spotkanie z tą osobą uważam za wyjątkowe, ale to było inne. Sentymentalne? Niee. Normalne? Niee. 
Nigdy nie czułam przy niej niezręcznej ciszy, a po ostatnim razie upewniłam się, że to też nigdy się nie wydarzy. Bo jeśli posiadacie przyjaciół, z którymi możecie porozmawiać o wszystkim to oni właśnie są prawdziwi. Warci zaufania. I nieważne czy są z drugiego kontynentu. Jeśli wierzycie, że to ma sens to róbcie wszystko, aby tego nie stracić.

Zoessxxx


niedziela, 4 lutego 2018

Supernatural - jak serial o demonach potrafi zmienić?

Znalezione obrazy dla zapytania supernatural sezony




Opis: Dean i Sam od dzieciństwa przygotowywani byli do misji, która stanowi sens ich życia. Jednak to już przeszłość. Teraz Sam chce studiować prawo, żyć spokojnie i normalnie. I tak się dzieje do chwili, kiedy jego starszy brat, Dean (Jensen Ackles), zjawia się z niepokojącymi wiadomościami: ich ojciec, człowiek, który od 22 lat walczył ze złem, zniknął. Aby go odszukać i pomóc ludzkości pokonać złe siły, bracia muszą ścigać to, na co on polował... a Sam będzie zmuszony powrócić do życia, które, miał nadzieję, na zawsze zostawić za sobą.

Twórca: Eric Kripke

Skoro już przebrnęliśmy przez opis, to myślę, że mogę zacząć własną ocenę. Albo inaczej - zacząć opowiadać długą historię, bo trzynaście sezonów do tego zobowiązuje. Żartuję.
Większość osób odstrasza właśnie ta trzynastka.

Jak to?! Trzynaście sezonów?! Dwadzieścia cztery odcinki?! Czterdzieści jeden minut?!

Sama zaczęłam oglądać serial z obawą. A to przestanę, bo znudzi mnie, a to zabierze tyle i tyle czasu. Szczerze mówiąc, dwa lata temu oglądałam pierwszy odcinek serialu, ale pilot mnie nie przekonał. Dopiero 19 maja 2017 roku coś się zmieniło.
Właśnie w tym miesiącu coraz bardziej interesowało mnie życie serialu i aktorów. Mój instagram był zapełniony memami, których kompletnie nie rozumiałam! Bo co niby taka sól mogła zrobić? Albo dlaczego wszyscy tak obsesyjnie nazywali Jareda Padalecki łosiem?


Byłam tym coraz bardziej zafascynowana. Chciałam się dowiedzieć o co chodzi! 
Moja koleżanka od dłuższego czasu oglądała ten serial i każdemu polecała. Wysyłała też zdjęcia obsady, która wyglądała jak jedna wielka rodzina. Ale przecież to byli dla siebie obcy ludzie, więc jak...? 
Aby się przekonać o tym, co mówiono o Supernatural, musiałam spróbować sama.

"Dad wants us to pick up what he’d left off. Saving people, hunting things. The family bussines"

Uwierzcie mi lub nie, ale zakochałam się. Zakochałam się w Jaredzie Padalecki i jego włosach, a także emocjonalnym odgrywaniu Sama Winchestera, zakochałam się w sarkastycznych odzywkach Deana Winchestera i tanecznych ruchach Jensena Acklesa, zakochałam się w niesfornym Aniele Castielu i filozoficznych przemyśleniach Mishy Collins.
Zakochałam się w ich grze aktorskiej.

Akcja serialu kręci się tak naprawdę wszędzie. Każdy stan jest oblegany przez Winchesterów, którzy jeżdżą swoją Impalą z 67 roku (Baby), słuchając najlepszych rockowych kawałków wszechczasów. Może to także za to pokochałam serial?
Pierwszy sezon skupia się na pokazaniu fabuły. W większości odcinków widzimy jak młodzi łowcy polują na Wendigo, Białą Damę czy Krwawą Mary. Dopiero potem dostajecie kopa, który każe Wam oglądać dalej, bo wiecie, że nie odejdziecie od tych bohaterów. Tak mocno zakorzenili się w sercu. 



Okazuje się, że Supernatural to nie tylko aktorzy, scenariusz i reżyser. Możemy być razem z nimi. Praktycznie każdy członek obsady miał swoją akcję charytatywną dla innych. Próbują nam pokazać, że oni także są ludźmi, którzy popełniają błędy, i że również mają swoje problemy.
Jared Padalecki zmagał się kiedyś z nadmiernym stresem. Stworzył kampanię i opowiedział o niej innym na facebooku. Została przyjęta bardzo pozytywnie, a ludzie z chęcią kupowali koszulki! Cały dochód został przeznaczony na cele charytatywne. 
To tylko jedna z wielu kampanii, o których można by opowiadać. Jak już pisałam, było ich wiele, wiele...


Członkowie obsady cały czas dają nam do zrozumienia, że są jedną wielką rodziną! 
Wyjeżdżają na Comic Con'y lub po prostu konwenty i razem ze swoimi planowymi kolegami odpowiadają na pytania od fanów, choć często zdarza się też tak, że wariują.



Ważne w serialu jest to, że dużą wartość zwracają na rodzinę, albowiem...

"Family don't end with blood"

Aktorzy próbują nas nauczyć, że nieważne jak i gdzie, ale z kim. Że razem możecie zdziałać o wiele więcej niż samemu. Każdy z nas powinien w siebie wierzyć i w swoje siły, bo na swój sposób jesteśmy wyjątkowi. 
Nieważne czy masz dwa metry, czy na przykład krzywe nogi albo jesteś wiedźmą. Każdy powinien być akceptowany w środowisku.
Muszę przyznać, że aktorzy naprawdę traktują siebie wzajemnie jak wielką rodzinę. Niektórzy poznali się na planie Supernatural i dzięki temu serialowi wzięli ślub! (wszystko jest możliwe)



Kolejnym i w zasadzie już ostatnim aspektem, o którym chciałabym powiedzieć, są "specjalne" odcinki. Niektóre kręcili sami aktorzy, tacy jak Jensen Ackles, Misha Collins czy Richard Speight grający anioła Gabriela.
Ale czy nie chcielibyście zobaczyć jak Jensen Ackles i Jared Padalecki wcielają się w Sama i Deana, którzy muszą udawać Jensena i Jareda, którzy muszą udawać Sama i Deana? Tak, to zdecydowanie pokręcone, ale uwierzcie śmiechu warte :)!
Albo na przykład odcinek, w którym dowiadują się, że o ich życiu pisze pewien młody niedoświadczony człowiek, który ma już całą serię książek Supernatural?
Lub, gdy muszą uratować spektakl teatralny będący właśnie o nich?

Nigdy nie będę uważać, że obejrzenie Supernatural było stratą czasu. Może i aktorzy się starzeją. Może coś się zmienia... ale klimat pozostaje ten sam i aż miło się robi na sercu, oglądając i te starsze, i te nowsze wychodzące odcinki. 
Bardzo ciepło polecam!

Zoessxxx